Kolejna nietrafiona lektura – za dużo ich w ostatnim czasie.
Chciałabym napisać o książce w końcu coś pozytywnego, a tu nuda…
"Alfabet wspomnień" jest napisany ładnym, lekkim językiem, ale
sama treść może być interesująca tylko dla nielicznych. Alfabetyczny spis ludzi,
wydarzeń i miejsc znanych autorowi oraz krótkie ich opisy, to nie jest lektura
dla każdego. Ja już po kilkudziesięciu stronach, lekko senna zaczęłam omijać hasła,
które nic mi nie mówiły i z każdą stroną miałam tej książki coraz bardziej
dosyć. W końcu ją zamknęłam, niedokończoną i odetchnęłam z ulgą. Uff…
Nareszcie! W końcu będę mogła zabrać się za coś ciekawszego.
Słonimski tak mnie umęczył, że musiałam zrelaksować się czytając
moją ukochaną Siesicką. A jeśli chodzi o "Alfabet wspomnień", jedyne co mi
utkwiło w pamięci z tych przeczytanych stronic, to wątek dotyczący Leśmiana.
Ten akurat polecam. Może ktoś z Was natknie się jeszcze na coś ciekawego. Mnie
się to nie udało. Może go akurat ominęłam.
Książka miała dobre opinie wśród internautów i nimi się właśnie zasugerowałam wypożyczając
ją z biblioteki. To już kolejna wpadka z poleconą lekturą. Może to przypadek,
ale kolejnym razem posłużę się swoją intuicją i przeczuciem, może pójdzie
lepiej. Bo czekam na coś wyjątkowego, chcę to porwać z biblioteki albo
księgarni, zamknąć się w pokoju i czytać, czytać, czytać ;)
Moja ocena: 2/6