„Moja dieta cud” to kolejna część z serii „W dżungli
zdrowia”. Jeśli odkryliście w I części dużo dla siebie, to kolejną część
również polecam, choć (jeśli o mnie chodzi) nie wstrząsnęła mną tak bardzo jak
część I. Może dlatego, że wiele informacji się powtarza, ale wiele jest również
nowych, które mnie zainspirowały.
Beata Pawlikowska pisze jak wygląda jej codzienny jadłospis, czym się kieruje przygotowując posiłki, ile ich je, czy lubi śniadania i jakie produkty wybiera. Pisze dodatkowo o tym, ile powinno się spać (bo okazuje się, że to też ma wpływ na naszą wagę) i o uprawianiu sportu, ale (ostrzegam!) – pisze niebanalnie. Nie ma mowy o narzucaniu konkretnych wytycznych, bo organizm automatycznie się przeciw takim nakazom buntuje. Zarówno jeśli chodzi o jedzenie, sen jak i uprawianie sportu. Autorka pokazuje jak samemu dojść do tego, co jest dla nas najlepsze i w jakich ilościach. Pisze, że nie trzeba liczyć kalorii, żeby być szczupłym, bo ile można się tym zadręczać – miesiąc, dwa? A co potem? No właśnie – najczęściej kalorie gdzieś nam uciekają, bo nie mamy czasu i powstaje efekt jojo. Tak więc po przeczytaniu książki można zacząć jeść zdrowo i rozsądnie, a organizm sam się wyreguluje. Będziemy wtedy szczupli i pełni energii bez dużych wyrzeczeń.
„Nie istnieje na świecie coś, co schudnie za ciebie.” – powtarza. Żadne tabletki odchudzające, żywność light itp. Po tych produktach (pełnych sztucznych substancji) właśnie Twój organizm się rozregulowuje i TYJESZ! Proste. I przetestowane – na samej Beacie Pawlikowskiej J
„Produkty dietetyczne są naładowane syntetycznymi substancjami, które zakłócają wydzielanie leptyny i informowanie twojego mózgu o tym, że już jesteś syty. Teraz wiesz dlaczego ciągle jesz i ciągle jesteś głodny i choćbyś stanął na głowie, to nie możesz schudnąć?”
Beata Pawlikowska mówi, żebyśmy zobaczyli jak państwo i producenci o nas dbają:
„W sklepie masz do wyboru tysiące produktów, z których 99%
niszczy twoje zdrowie, bo są pełne chemii.”
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz