wtorek, 5 maja 2015

„Moja droga B.” Krystyna Janda


Książka, która porwała mnie bez reszty. Jest fantastyczna, wciągająca, chwilami mądra, dająca do myślenia, innym razem refleksyjna, rozgadana i zakręcona jak jej autorka. Były momenty, że nie mogłam przestać się śmiać. Mogę tu przytoczyć genialny fragment tak cudnie oddający rzeczywistość:

„Kiedy wchodzę do fryzjera w moim ukochanym miasteczku, w którym zakładów jest chyba z osiem, po prostu zagłębie zakładów fryzjerskich, nie wiadomo dlaczego zresztą, bo nikt do nich nie chodzi, fryzjerka czyta gazetę i nawet nie drgnie, kiedy staję w drzwiach. W salonie zwykle nie ma nikogo. Pytam, speszona niechętnym przyjęciem, czy mogłabym się uczesać, a wtedy ona, odgryzając kęs bułki i nadal nie ruszając się z miejsca, z pełnymi ustami pyta:
- A jak?
- Zwyczajnie – odpowiadam. – Chciałabym umyć głowę i ułożyć włosy przy użyciu szczotki.
Wtedy ona wskazuje ruchem głowy, żebym poszła do umywalki, powoli kończy jeść, w drodze do mnie wygląda przez okno, by zobaczyć, co się dzieje na ulicy, na której, jak to w małym miasteczku, nie dzieje się nic, i zaczyna mnie drapać i urywać mi głowę, czyli myć włosy.”

Przepraszam za taki długi cytat, ale nie mogłam się powstrzymać :) Jeśli chcecie więcej, polecam również opowieść o wizycie w SPA.

Naprawdę, żeby poznać bliżej panią Krystynę, wystarczy przeczytać „Moja droga B.” Co za cudowna kobieta! Taka życiowa, mądra, szczera aż do bólu, a dzięki temu daleka od dwulicowości, udawania i tym podobnych.

Moja ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz