czwartek, 23 stycznia 2014

„Kęs życia” Vladimir Nabokov





Po raz pierwszy książka trafiła w moje ręce w księgarni, kiedy szukałam czegoś dobrego do poczytania na podróż,  ale po przejrzeniu kilku stron odłożyłam ją na półkę i wzięłam coś innego. Po niecałym miesiącu rzuciła mi się  w oczy jednej z bibliotek. Stwierdziłam, że to może jakiś znak i ją wypożyczyłam. Od razu zaczęłam ją czytać. Dlaczego? Bo byłam wtedy właśnie w fazie, kiedy to przez kilka tygodni nie mogłam się uwolnić od pochłaniania kolejnych książek. I powiem szczerze, że „Kęs życia” mnie z tej fazy na jakiś czas wyrwał. 

Nabokova zaczęłam czytać z takim samym zapałem jak poprzednią książkę , ale z minuty na minutę coraz wolniej i mniej chętnie przewracałam kartki, coraz bardziej ziewałam, aż w końcu, po przeczytaniu kilku opowiadań, odłożyłam książkę na półkę i przez kolejne dni unikałam nawet patrzenia w jej kierunku. Wspaniałe, niesamowite, znakomite! Tak piszą o opowiadaniach Nabokova w internecie. Jak dla mnie zwyczajne, bez polotu. Bardziej mnie zmęczyły niż dały jakąkolwiek satysfakcję. Czytając, odniosłam wrażenie, że Nabokov bardzo się męczył, kiedy je pisał. Nie tylko ich treść, ale i język, którym są napisane, niczym szczególnym się nie wyróżniają. Myślę, że każdy z nas mógłby stworzyć coś takiego. Tak, wiem… Przeczytałam tylko kilka pierwszych opowiadań, więc mogłam nie mieć pełnego obrazu. Ale naprawdę do pozostałych podchodziłam jeszcze kilkukrotnie, ale nie mogłam ich przełknąć. Postanowiłam zatem przeczytać te trzy, które uznawane są za najlepsze zarówno przez krytyków ale i samego Nabokova. I jakie wrażenia? Trochę lepsze niż po przeczytaniu kilku poprzednich. Ale ogólnie to chyba tylko dlatego, że wplótł kilka ładnych słów mniej lub bardziej zgrabnie w drewnianą fabułę, która, jak dla mnie, nic nadzwyczajnego ze sobą nie niesie. 

Pewnie wiele osób oburzyło się czytając moje słowa. No bo jak to? Opowiadania Nabokova są przecież uznane oficjalnie za arcydzieło! Nie wypada nawet się przyznawać, że się nie podobają. Jak ona w ogóle śmie temu zaprzeczać?! ;) Trzeba jednak pamiętać, że są różne gusty i nie ma nawet jednego dzieła na świecie, którym zachwycają się wszyscy. Może „Kęs życia” niektórym się spodoba. Ja tu jestem po to, by pisać o swoich odczuciach. Dlatego nie zniechęcam, nie zabraniam, ale nawet namawiam, żeby przeczytać choć kilka opowiadań, żeby móc ocenić. Ja nie będę kadzić Nabokovowi, by wypaść dobrze w oczach Wielkich Znawców Literatury, którzy jak wiemy, często chwalą to, co tak naprawdę ledwo przełknęli tylko dlatego, bo tak wypada, a krytykują to, w czym się zaczytują wieczorami :)

Moja ocena: 1/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz