Po raz pierwszy książka trafiła w moje ręce w księgarni,
kiedy szukałam czegoś dobrego do poczytania na podróż, ale po przejrzeniu kilku stron odłożyłam ją
na półkę i wzięłam coś innego. Po niecałym miesiącu rzuciła mi się w oczy jednej z bibliotek.
Stwierdziłam, że to może jakiś znak i ją wypożyczyłam. Od razu
zaczęłam ją czytać. Dlaczego? Bo byłam wtedy właśnie w fazie, kiedy to przez
kilka tygodni nie mogłam się uwolnić od pochłaniania kolejnych książek. I
powiem szczerze, że „Kęs życia” mnie z tej fazy na jakiś czas wyrwał.
Nabokova
zaczęłam czytać z takim samym zapałem jak poprzednią książkę , ale z minuty na
minutę coraz wolniej i mniej chętnie przewracałam kartki, coraz bardziej
ziewałam, aż w końcu, po przeczytaniu kilku opowiadań, odłożyłam książkę na
półkę i przez kolejne dni unikałam nawet patrzenia w jej kierunku. Wspaniałe,
niesamowite, znakomite! Tak piszą o opowiadaniach Nabokova w internecie. Jak
dla mnie zwyczajne, bez polotu. Bardziej mnie zmęczyły niż dały jakąkolwiek
satysfakcję. Czytając, odniosłam wrażenie, że Nabokov bardzo się męczył, kiedy
je pisał. Nie tylko ich treść, ale i język, którym są napisane, niczym
szczególnym się nie wyróżniają. Myślę, że każdy z nas mógłby stworzyć coś
takiego. Tak, wiem… Przeczytałam tylko kilka pierwszych opowiadań, więc mogłam
nie mieć pełnego obrazu. Ale naprawdę do pozostałych podchodziłam jeszcze
kilkukrotnie, ale nie mogłam ich przełknąć. Postanowiłam zatem przeczytać te
trzy, które uznawane są za najlepsze zarówno przez krytyków ale i samego
Nabokova. I jakie wrażenia? Trochę lepsze niż po przeczytaniu kilku
poprzednich. Ale ogólnie to chyba tylko dlatego, że wplótł kilka ładnych słów
mniej lub bardziej zgrabnie w drewnianą fabułę, która, jak dla mnie, nic
nadzwyczajnego ze sobą nie niesie.
Pewnie wiele osób oburzyło się czytając moje
słowa. No bo jak to? Opowiadania Nabokova są przecież uznane oficjalnie za
arcydzieło! Nie wypada nawet się przyznawać, że się nie podobają. Jak ona w
ogóle śmie temu zaprzeczać?! ;) Trzeba jednak pamiętać, że są różne gusty i nie ma
nawet jednego dzieła na świecie, którym zachwycają się wszyscy. Może „Kęs
życia” niektórym się spodoba. Ja tu jestem po to, by pisać o swoich odczuciach.
Dlatego nie zniechęcam, nie zabraniam, ale nawet namawiam, żeby przeczytać choć kilka opowiadań, żeby móc ocenić. Ja nie będę kadzić Nabokovowi, by wypaść
dobrze w oczach Wielkich Znawców Literatury, którzy jak wiemy, często chwalą
to, co tak naprawdę ledwo przełknęli tylko dlatego, bo tak wypada, a krytykują
to, w czym się zaczytują wieczorami :)
Moja ocena: 1/6
Moja ocena: 1/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz