czwartek, 23 stycznia 2014

„Księga kodów podświadomości” Beata Pawlikowska





Dlaczego myślimy, że świat jest do niczego? Że życie jest bez sensu, a wszyscy ludzie są podli? Dlaczego czasem nie możemy zaznać szczęścia, mimo że zdobywamy po kolei to, co miało nam to szczęście dać? Dostajemy nową pracę, bierzemy ślub, rodzimy dziecko, stajemy się sławni… I co? I nic się nie zmienia. Tylko chwilowo czujemy radość, a później znowu wracają chwile rozpaczy, płacz bez powodu, dołek emocjonalny. Myślisz, że to norma, bo każdy musi się czasem wypłakać i poużalać nad sobą? Nieprawda! Więc dlaczego tak się dzieje? Czemu mamy wrażenie, że ciągle gonimy za szczęściem, a gdy je schwytamy okazuje się, że nie dało nam to ukojenia? Dlaczego ciągle interesujemy się życiem innych? Sąsiadów, kuzynki czy gwiazd? Oceniamy ich i krytykujemy. Czemu narzucamy innym swoje widzimisię i ciągle mówimy jak mają żyć zamiast zająć się sobą i swoimi problemami?

W „Księdze kodów podświadomości” znajdujemy odpowiedzi na te i inne pytania. Jak zawsze, Beata Pawlikowska wplata do tekstu mądrości, które wydają nam się oczywiste, ale z których często nie zdajemy sobie sprawy. Cóż za święte słowa: […] im większe [człowiek] ma problemy ze swoimi myślami i uczuciami, tym chętniej i bardziej natarczywie będzie usiłował zmienić życie innych ludzi”.

Beata Pawlikowska mówi o fałszywych kodach, które gromadzimy w swojej podświadomości i o oddziaływaniu ich na nasze życie. W książce znajdziemy też sławne żółte karteczki, za którymi wielu z nas przepada, których treści możemy często znaleźć  na fanpage’u autorki na Facebooku. Mimo wszystko nie jest to według mnie (podkreślam: według mnie) jedna z lepszych książek Beaty Pawlikowskiej. 

Co mi się w niej nie podoba? To, że często powtarza te same kwestie, tylko w inny sposób, co może i jest celowe, jak w amerykańskich poradnikach, aby komuś coś uświadomić. Myślę, że to wszystko można było zawrzeć w 200 stronach. Jeśli ktoś chce przeczytać esencję , bo nie ma ochoty wałkować w kółko tego samego, proponuję przeczytać książkę od środka do końca (nie żartuję!). Szczerze mówiąc, to im bliżej ostatnich stron, tym ciekawsza treść. Ale mimo wszystko warto po nią sięgnąć, bo każdy na pewno znajdzie choć jedno zdanie, które odnosi się do niego i może mu wiele uświadomić.

Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz