„[…] donikąd nie ma drogi na skróty: ani do zdrowia, ani do
szczęścia, ani do mądrości […]. Każdy musi ich szukać na swój sposób, przejść
własną drogę, gdyż to samo miejsce może znaczyć coś innego, zależnie od tego,
kto tam przybywa. To, co może być dla jednego lekarstwem, dla innego niczym
albo wręcz trucizną [...]”.
Zacznę od tego, że książka jest dość gruba, ale warto poświęcić czas na jej przeczytanie. Jeśli ktoś szuka czegoś wartościowego i mądrego, szczerze polecam!
Autor, chory na raka, szuka lekarstwa na całym świecie.
Jeździ wszędzie tam, gdzie może znajdować się dla niego ratunek. Wydaje mnóstwo
pieniędzy na rośliny, które mają go wyleczyć, tabletki i zabiegi. Odkrywa
prawdę o medycynie tybetańskiej, w którą nie wierzą sami Tybetańczycy. Okazuje
się ona nic nie wartym towarem, który Europejczycy i Amerykanie kupują za duże
pieniądze.
Choroba autora książki i jego podróże są pretekstem do
obserwowania świata i ludzi oraz ich podejścia do życia. Tiziano Terzani zauważa, że śmierć dla
Amerykanina czy Europejczyka jest porażką, czymś złym. Pytają Boga jak mógł im
coś takiego zrobić, taką karę na nich zesłać. Hindusi natomiast nie płaczą za
zmarłym. Nie chcą panować nad światem, ale podporządkowują się jego zasadom.
Dzięki temu są wolni i szczęśliwi. A większa część ludzkości walczy z tym, z
czym nie można wygrać – ze światem, naturą i Bogiem. Obserwacja świata i walka z chorobą dają do myślenia. Autor wykorzystuje każdy
impuls z otoczenia jako pretekst do głębszych rozważań.
„Nic nie zdarza się przypadkiem” czyta się dobrze, nawet
bardzo dobrze. Nie mogłam się od tej książki oderwać. Autor wędruje od Ameryki pochłoniętej materializmem do Indii zanurzonych w
spokoju duszy i prawdziwych wartościach. Odkrywa jednak, że podróż nie zmieni
człowieka, choćby przejechał cały świat. Żeby zmienić swoje życie, trzeba
zacząć od siebie.
A oto kilka cytatów z książki, które dają trochę do myślenia. Warto się na chwilę nad nimi zatrzymać.
„[…] coraz szybsza jazda stała się naszym sposobem bycia.
Wszystko jest już właściwie biegiem. Żyjemy, nie zważając na samo życie. Śpimy,
nie zwracając uwagi na to, co się nam śni. Patrzymy tylko na budzik. Interesuje
nas wyłącznie mijający czas, posuwamy się do przodu, odkładając na potem to,
czego naprawdę byśmy pragnęli. Nasza uwaga koncentruje się na „potem”, nie na
„teraz”. Szczególnie w miastach życie przemija bez chwili refleksji […]. Nikt
nie ma już na nic czasu. Nawet na to, żeby się zdziwić, przerazić, wzruszyć,
zakochać, pobyć z samym sobą. Są tysiące wymówek, żeby się nie zatrzymać i nie
zastanowić nad tym, czy ten bieg czyni nas szczęśliwszymi […]”.
„[…] jak to zawsze bywa, szukając jednej rzeczy, znajdziesz
inną”
„Dlaczego nie udawać przez chwilę, że jest się chorym, że
nasze dni są policzone – jak przecież jest w istocie – żeby zdać sobie sprawę
jak bardzo są one cenne? Hindusi przypominają sobie o tym przytaczając historię
człowieka, który goniony przez tygrysa, stacza się w przepaść. Spadając,
biedaczysko chwyta jakiś krzak, ale i ten zaczyna się osuwać […] W tej samej
jednak chwili […] mężczyzna dostrzega piękną, czerwoną, świeżą poziomkę. Zrywa
ją i… nigdy żadna poziomka nie wydała mu się tak słodka jak ta ostatnia.”
Moja ocena: 6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz