czwartek, 23 stycznia 2014

„Złodziejka książek” Markus Zusak





Postanowiłam sobie, że nie będę czytać niczego na siłę tylko po to, żeby to przeczytać, jeśli mnie nie wciąga. Dlatego po dobrnięciu do połowy „Złodziejki książek” zamknęłam ją i postanowiłam do niej nie wracać, a nawet sprzedać ją na Allegro z niewielką stratą. Byle tylko nie zagracała mojej biblioteki, w której staram się trzymać tylko takie książki, które wciągnęły mnie bez reszty, wniosły coś w moje życie, dały do myślenia, zaintrygowały…

Na „Złodziejkę książek” natknęłam się na jednym z forów internetowych, gdzie wiele osób się nią zachwycało. Ci ludzie zdołali mnie do niej przekonać, do tego zaintrygował mnie tytuł, więc kupiłam. Niestety na rozczarowanie nie musiałam długo czekać. Już po kilkudziesięciu stronach zatrzymałam się, ale po chwili pomyślałam, że może akcja rozwinie się w połowie (bo i tak czasem bywa). Mając przed oczami tę wizję, postanowiłam się przemęczyć. Poza tym ciągle się myślałam o tym, że przecież internautów coś w niej zachwyciło, więc może to coś znajdę za kolejnych kilkadziesiąt stron. Niestety teraz już mogę powiedzieć, że nie znalazłam w niej tego czegoś i że straciłam tylko czas.

Po „Złodziejce książek” spodziewałam się czegoś innego. To nie moja bajka, nie moje klimaty, drewniany język. Historia Żyda przetrzymywanego w piwnicy podczas wojny i małej dziewczynki jest bardzo ciekawa, ale opowiedziana bez polotu.

Krótko pisząc, powieść według mnie jest nudna, usypiająca. Z każdą stroną musiałam zmuszać się do czytania coraz bardziej, bo tak usilnie chciałam, żeby mnie zaciekawiła, wciągnęła choć na chwilę. Nic z tego.

O tym, że „Złodziejka książek” rozchodzi się na świecie jak świeże bułeczki, dowiedziałam się w trakcie jej czytania, kiedy przeglądałam w Internecie informacje na jej temat. Ale dobrze zaprojektowana okładka, intrygujący tytuł i wydający się ciekawym temat, mogły niejednego zmylić. W tym również mnie. Dołączyłam do grona tych, którzy nabijają liczniki świetnej sprzedaży książki. Cóż… Każdy popełnia błędy. Ale z tego co czytam na forach o książkach (bo jestem ciekawa opinii innych ludzi) „Złodziejka” może się podobać, dlatego jeśli ktoś ma ochotę po nią sięgnąć, nie zniechęcam. Może ktoś znajdzie w niej coś dla siebie.

Moja ocena: 2/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz