środa, 12 lutego 2014
"Ocean na końcu drogi" Nail Gaiman
Idź drogą do samego końca. I co widzisz? Kałużę? Nie, to nie kałuża. To ocean. Ocean na końcu drogi. Tak widzą świat dzieci i niektórzy dorośli (naprawdę tylko niektórzy). Jeśli i Ty chcesz spojrzeć na świat oczami dziecka, nie możesz pominąć tej pozycji Gaimana.
Nie wiem czy sięgnęłabym po tę powieść, gdyby nie zachwyciła mnie okładka. Nie mogłam przejść obok niej obojętnie, a później oderwać od niej wzroku. Gdy po dłuższym czasie odłożyłam ją na półkę, prześladowała mnie w myślach, oplotła je jak pajęcza sieć, zauroczyła mnie i zaczarowała...
Tę opowieść o dziecięcej wyobraźni, wrażliwości, lękach i zmartwieniach można określić jako baśń z elementami koszmaru sennego. W świecie dziecka to, co kreuje wyobraźnia przenika rzeczywistość i małemu człowiekowi trudno czasem ocenić, co było prawdą a co nie, co wydarzyło się naprawdę, a co tylko przyśniło albo przywidziało.
Książka dziwna, chwilami niezrozumiała, innym razem znajoma a jednocześnie daleka i obca. Trochę jakby mar senny sprzed wielu lat. Kiedy czytałam "Ocean na końcu drogi", miałam chwilami wrażenie, że jestem w jakimś mrocznym baśniowym świecie, z którego czasem niewiele rozumiałam, ale gdy tylko odkładałam książkę, po chwili znowu chciałam wrócić do tego świata. A gdy przeczytałam ostatnią stronę wcale nie zakończyłam tej dziwnej przygody, bo ciągle wracają do mnie pojedyncze obrazy z "Oceanu..." i nie dają mi spokoju...
Przytoczę kilka cytatów z książki, bo w tych słowach odnajduję jakąś cząstkę siebie z dziś, z wczoraj, sprzed wielu lat... :)
"Był ciepły słoneczny wiosenny dzień. Wspiąłem się po sznurowej drabinie na najniższy konar wielkiego buka, usiadłem na nim i zacząłem czytać. Kiedy czytałem, nie bałem się niczego [...]".
"W myślach zatem porzuciłem ten świat i zagłębiłem się w książkę. Tam właśnie odchodziłem, gdy życie stawało się zbyt ciężkie lub zbyt nieznośne."
"Uwielbiałem sypiać przy otwartym oknie. Najlepsze były deszczowe noce: otwierałem okno, układałem głowę na poduszce, zamykałem oczy i czułem na twarzy wiatr, słuchając rozkołysanych, szeleszczących drzew. Jeśli dopisało mi szczęście, na twarz spadały mi niesione wiatrem krople deszczu, a ja wyobrażałem sobie, że leżę w łodzi na środku oceanu i że łódź kołysze się niesiona falami."
"- Uwielbiam mój ocean - oznajmiła Lettie [...].
- Ale przecież tylko udajesz - odparłem [...]. - To przecież staw. Nie ocean. To niemożliwe, Oceany są większe niż morza. Twój staw to tylko staw.
- Jest taki wielki jak trzeba [...]".
I jeszcze kilka pięknych słów :)
"Każde źdźbło trawy lśniło i migotało, każdy liść na każdym drzewie. Nawet żywopłot świecił ciepłym blaskiem."
"Woda w wiaderku świeciła promieniując zielonkawo - błękitnym blaskiem. W jej świetle widziałem twarz Lettie. Widziałem też zmarszczki i fale na powierzchni, patrzyłem jak przelewają się i uderzają z bryzgiem o ścianki wiadra."
Moja ocena: 4/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz