sobota, 26 kwietnia 2014

"Portrety i obserwacje. Eseje" Truman Capote



Książka z jednej strony wciągająca, z drugiej nudna. Zależy który esej się czyta i co kogo interesuje. Jedni znajdą w niej subiektywne opisy krajów, miast i dzielnic, w których Capote mieszkał przez jakiś czas, które zwiedzał lub przez które przejeżdżał. Innych (jak na przykład mnie) bardziej zainteresują teksty dotyczące znanych osób i samego autora.

Czytanie „Esejów” to jakby przeniesienie się do czasów Trumana Capote i obserwowanie świata jego oczami. On nie lubił kadzić innym i fałszywie się uśmiechać, by zyskać czyjeś uznanie. Wolał pisać to, co myśli i nie przejmował się tym, co powiedzą o nim inni (chyba że chodziło o jego pisarstwo). Obracał się w kręgach artystów, dzięki czemu mógł wiele zaobserwować. A jaka była reakcja tych, o których nieprzychylnie pisał? Możemy się tylko domyślać.

Coco Chanel, Marylin Monroe, Charlie Chaplin, Louis Armstrong czy Elizabeth Taylor, to tylko niektóre osoby, jakie znał i opisał Truman Capote. Mnie najbardziej zainteresował esej dotyczący samego autora pt. „Portret własny”, który mówi o jego  upodobaniach, miłości do czytania i filmów oraz „Przedmowa do „Muzyki dla kameleonów””, w którym pisze o swojej drodze jako pisarza, o tym, w jaki sposób szlifował warsztat, by dojść do perfekcji i móc wydawać swoje teksty na łamach największych tytułów tamtych czasów.

„Portrety i obserwacje” można przeczytać od deski do deski albo wybrać sobie tylko kilka esejów i zanurzyć się w nie w wolnej chwili…

Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz