Kiedy miałam zabrać się do czytania książki, byłam
podekscytowana. Jednak ze strony na stronę mój entuzjazm opadał i czułam się
coraz bardziej rozczarowana.
„Zaklinacz czasu” nie jest według mnie złą książką, ale
dobrą też nie jest. Początkowo byłam znudzona jej treścią, ale nie na tyle,
żeby odłożyć ją na półkę i już nigdy do niej nie wracać. Postanowiłam dać jej
szansę i dotrwać do połowy. Stwierdziłam, że jak do tego czasu mnie nie wciągnie,
nic już z tego nie będzie. Ku mojemu zdziwieniu „Zaklinacz” zaczął mnie wciągać,
kiedy przebrnęłam przez kilkadziesiąt pierwszych stron. Książka przeciętna, nie
powala na kolana i nie sprawia, że pragnę mieć ją w swojej biblioteczce. Jednak
póki co ją mam i chętnie odsprzedam :)
A co mogę napisać o „Zaklinaczu czasu”? Że uświadamia jak
błędne jest czasem nasze myślenie. Jak swoim nieprzemyślanym i egoistycznym
zachowaniem możemy nieświadomie skrzywdzić najbliższe osoby. Książka ukazuje
również jak bardzo jesteśmy uzależnieni od mierzenia czasu, co zamiast nam
ułatwiać życie, utrudnia je, chwyta w sieć, która osacza nas z dnia na dzień, z
godziny na godzinę i z sekundy na sekundę coraz bardziej…
Moja ocena: 3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz